Byłam świadoma, że nie będzie to łatwe, ale tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że czasem to będzie, aż tak ciężkie. Od paru dni przeżywam swój pierwszy "kryzys" tutaj. Nie wiem czemu akurat teraz, ale naprawdę tęsknię za domem, rodziną, przyjaciółmi i swobodą, którą mam w Polsce, a która tutaj jest bardzo ograniczona. Jednak, nie zważając na to, co się ze mną dzieje w tym momencie, cieszę się, ze się zdecydowałam na ten wyjazd. Przede wszystkim poznałam wspaniałych ludzi, czyli moją rodzinkę. Poznałam wspaniałych ludzi, którymi są niektórzy amerykanie. I poznałam wspaniałych ludzi, czyli innych wymieńców. Mam okazję uczęszczać do amerykańskiego liceum, rozwijać swoje zainteresowanie fotografią, ćwiczyć swój angielski. Prawdą jest, że naprawdę ciężko jest się zaprzyjaźnić z amerykanami i trzeba włożyć dużo wysiłku, aby znaleźć swoich ludzi. Dlatego tak bardzo mi brakuje tutaj moich znajomych. Na szczęście, mam host brata, który jest w moim wieku i z którym mam bardzo dobry kontakt więc automatycznie jestem w jego grupie znajomych. Jednak także znalazłam i swoje osoby w Ameryce. Może nie mam ich za dużo, natomiast wiem, że mogę na nich polegać.
Początek wymiany był cudowny, potem było troszkę gorzej, potem znowu cudownie, teraz znowu jest gorzej. Jak to moja koleżanka Martyna określiła "okres wymiany jest jak rollercoaster, raz w górze, raz w dole".
To by było na tyle z przemyśleń Oliwii na dzisiaj :)
dzisiaj zupełny mix zdjęć z przeciągu tych 5 miesięcy tutaj.

subway NYC

Alexa!

11/11/11

pyszne całkiem polskie śniadanko bożonarodzeniowe!

lights

moje koalki, które dostałam w prezencie od host brata :D

high tea

i takie tam znalezione w okolicy. moja Warszawa!
xx